Widzew - GKS Jastrzębie 3:1. Czego dowiedzieliśmy się po tym meczu?
Janusz Niedźwiedź lubi podkreślać, że nie ma łatwych meczów i że wszystkie punkty trzeba doceniać i szanować. Na pewno ma rację. Po 30 minutach meczu nie można było się zorientować, że lider gra na swoim boisku z drużyną zamykającą tabelę. Podobnie wyglądały obszerne fragmenty drugiej połowy. Widzew przez długie fragmenty gry nie by w stanie narzucić swojego stylu, gra się nie kleiła a GKS mógł sobie pozwoli na zbyt wiele. To nie był najlepszy mecz a jednak na koniec Widzew wygrał dosyć spokojnie. Najpierw Widzew zaskoczył przeciwnika dwoma golami w przeciągu zaledwie 3 minut (33 minuta Montini, 36 minuta Guzdek) a potem nie przejmując się zbytnio bramką straconą do szatni, dokończył robotę w 66 min. golem Karola Danielaka. Po strzeleniu 3 bramki, choć GKS nie składał broni, już do końca meczu zwycięstwo nie wyglądało na zagrożone.
Widzew nawet jak nie gra płynnie i nie do końca przekonuje swoją grą i tak wygrywa – to jeden z największych do tej pory powodów do optymizmu. Rzadko wygrywa się ligę nokautując rywali na lewo i prawo i jeszcze zachwycając stylem. Zrobił to Arsenal w 2004, Barcelona w 2012 oraz sam Widzew w 1996, ale ligę zazwyczaj wygrywa się bardziej przyziemnie. Typowy mistrz musi odwalić sporo czarnej roboty. Na przestrzeni sezonu trzeba zaliczyć kilka nudnych 1:0, wygrać kilka meczów szczęśliwie w końcówce, wygrać kilka meczów, w których grało się przeciętnie a przeciwnik nie był wcale gorszy itp. W takich meczach dużą rolę gra mentalność zwycięzcy. Mistrz nie zawsze gra pięknie i czasem się męczy, ale i tak daje rade wygrać kolejny mecz. Zazwyczaj dlatego, że bardziej chciał, był bardziej uparty i wierzył w siebie do końca. Gra i wyniki Widzewa wpisują się w taki dobry schemat. Są perełki jak mecze z Polkowicami czy GKS Katowice, ale drużyna potrafi też przywieść mniej spektakularne, ale równie ważne 1:0 z Niepołomic czy wygrać 2:0 z Chrobrym choć ten mecz mógł a może nawet powinien zakończyć się remisem. Z Jastrzębiem Widzew przez większość czasu nie zachwycał i pozwalał przeciwnikowi na zbyt wiele, ale na koniec i tak wygrał 7 mecz z rzędu na swoim stadionie. Są powody do optymizmu.
Kolejny powód do optymizmu to jakość goli. Biorąc pod uwagę, że daleko jeszcze naszym meczom do perfekcji, zgromadziliśmy ogromną liczbę punktów (29 z 36 możliwych w 12 meczach), imponująco wygląda też właśnie bilans bramkowy 26-9, który może sugerować, że Widzew ligę przechodzi spacerkiem co oczywiście nie jest prawdą. Ale jest jedna rzecz, która pokazuje, że nie ma przypadku w naszej pozycji w tabeli – właśnie jakość goli. Większość z nich można oglądać po kilka czy kilkanaście razy. Widzew nie strzela słabych goli, nie ma prostych dobitek na pustą bramkę, nie ma goli po ewidentnych błędach obrony przeciwnika, nie ma szczęśliwych rykoszetów, piłka nie wpada do bramki po chaotycznym zamieszaniu na polu karnym itp. Są za to piękne gole zespołowe (Michalski z Katowicami), piękne strzały z dystansu (Letniowski i Tanżyna z Polkowicami, Danielak z Jastrzębiem), super wykończone kontry (Zieliński ze Skrą), piękne indywidualnie wykańczane akcje (Guzdek i Karasek ze Skrą) czy gole strzelone głową po precyzyjnych dośrodkowaniach (Nowak z Puszczą i Montini z Jastrzębiem). Dobrych goli było więcej i pokazują one, że nawet jak nie jesteśmy w stanie kontrolować przebiegu całych meczów to w drużynie rzeczy nie dzieją się z przypadku a na treningach wykonywana jest konkretna praca.
Podsumowując: są punkty, są gole, są zwycięstwa. Jednak wbrew temu co pokazuje tabela mało było łatwych zwycięstw. Drużyna w większości meczów nie jest w stanie zdominować przeciwnika i narzucić swojego stylu gry, ale umiejętność wygrywania takich spotkań pokazuje dobre przygotowanie mentalne, a jakość goli, że w drużynie są umiejętności i jest plan. Mecz z Jastrzębiem potwierdził, że jesteśmy kandydatem do awansu, ale ta opinia zostanie w najbliższym czasie wystawiona na poważniejszą próbę. Przed nam Korona oraz derby.
Na koniec kilka słów i trenerze i kilku piłkarzach.
Matteo Montini
Powoli dochodzi do pełnej dyspozycji. Widać, że potrafi grać w piłkę, miał już asystę w meczu z Tychami, od początku meczu z Jastrzębiem był aktywny i zasłużył na tego gola. Pierwszy gol jest ważny, Matteo ma go za sobą, teraz oby więcej.
Bartek Guzdek
Ten chłopak nie jest w stanie przestać strzelać goli dla Widzewa! Szybkość, zwrotność, technika, strzał, przebojowość, umiejętność bycia tam, gdzie trzeba i ten uśmiech po strzelonych golach – nieprawdopodobne, że Bartek pierwszego gola dla Widzewa strzelił zaledwie 2 miesiące temu i że dopiero się uczy. Wyrasta na prawdziwego ulubieńca trybun, jedyne co można powiedzieć: Bartek - stąpaj twardo po ziemi i oby tak dalej.
Dominik Kun
Jak na swoje standardy nie miał wczoraj najlepszego meczu m.in. zawalił robotę przy karnym. Ale nadal zaliczył 2 asysty, jak tak ma wyglądać nienajlepszy dzień to nie ma problemu.
Julek Letniowski
Wpływ Julka na grę Widzewa jest tak duży, że można wpaść w panikę jak nie widzi się go w wyjściowej 11. Trzeba się potem uspokajać i przypominać, że Widzew ma przecież szeroki skład i innych dobrych piłkarzy. Oby Julek był już gotowy na następne mecze.
Janusz Niedźwiedź
Mecz u siebie z ostatnią drużyną w tabeli potrafi być taką skórką od banana. Z wypowiedzi Niedźwiedzia widać, że wie na czym polega awans. Dba o koncentrację, chłodzi niepotrzebny hurra-optymizm, w prostych słowach motywuje piłkarzy. Janusz Niedźwiedź zdobywa zaufanie i sympatię kibiców, nie chcę zapeszać, ale oby tak dalej, oby tak dalej.
Komentarze
Prześlij komentarz