Podsumowanie rundy jesiennej cz.3 Janusz Niedźwiedź.

Zacznijmy od prostego faktu: nie sposób nie lubić Janusza Niedźwiedzia. Co więcej, nie sposób nie lubić go pod każdym względem. Trener Widzewa jest osobą charyzmatyczną i pewną siebie, ale nie arogancką. Komunikuje się w zwięzły, spójny i konsekwentny sposób. Widać po nim zaangażowanie i ambicję. Ma dobry kontakt z zawodnikami i potrafi ich motywować w prostych, ale dobitnych słowach, widać to było chociażby na nagraniach z kulisów pomeczowych. Ma wyraźną wizję gry Widzewa, którą potrafi przekazać zawodnikom. A że w piłce trenera i tak bronią tylko wyniki, dodajmy, że z drużyny pogrążonej w marazmie zrobił w kilka miesięcy wicelidera. Na koniec wydaje się też zwyczajnie sympatyczna osobą, z którą miło byłoby wyjść do pubu na piwo. 

Przed Widzewem: Janusz Niedźwiedź ma za sobą niezbyt spektakularną karierę piłkarską. Jako piłkarz reprezentował takie kluby jak Tur Turek, Warta Poznań czy Olimpią Elbląg. Kariera naznaczona kontuzjami spowodowała, że już w wieku 30 lat rozpoczął pracę jako trener. Janusz Niedźwiedź zbierał trenerskie doświadczenia m.in. w Jarocie Jarocin czy Radomiaku Radom. Pierwsze lata nie obrodziły sukcesami, ale patrząc na to co działo się potem, obecny trener Widzewa z pewnością dużo się tym okresie nauczył. Doświadczenia zebrały żniwo w sezonie 18/19, kiedy to Janusz Niedźwiedź awansował do II ligii ze Stalą Rzeszów. Po dwóch latach było jeszcze lepiej, tym razem jako trener Górnika Polkowice Niedźwiedź awansował do I ligi. W chwili obecnej, czyli sezon później Niedźwiedź ma realistyczną szansę na awans do ekstraklasy z Widzewem. Obecny sezon jest więc naturalną kontynuacją dotychczasowej drogi. Różnica jest jedynie taka, że w przypadku awansu z Widzewem o tym 40 letnim szkoleniowcu dowie się cała Polska.

Dopasowanie do Widzewa: Janusz Niedźwiedź jest ambitnym trenerem na dorobku, tak jak Widzew jest ambitnym klubem na dorobku. Oczywiście ze względu na historię i kibiców RTS zawsze będzie należał do ścisłej elity, ale uśredniając ostatnie 20 lat, piłkarsko jesteśmy gdzieś pomiędzy I a II ligą. Podobnie jak Janusz Niedźwiedź w ostatnich latach błąkamy się po niższych klasach rozgrywkowych żmudnie pnąc się w górę. Pod tym względem Niedźwiedź pasuje do Widzewa idealnie, bo jako trener znajduje się tam, gdzie Widzew znajduje się jako odradzający się klub. Jest młody, ambitny, ma za sobą sukcesy w niższych klasach, ale chce je powtarzać na najwyższym poziomie. Mimo dwóch awansów, w momencie podejmowania pracy w Łodzi niewiele osób tak naprawdę o nim słyszało. Ale nawet pobieżna analiza pokazuje, że angaż Niedźwiedzia nie był przypadkowy a trener jest wręcz skrojony pod Widzew.

Styl gry: Po tym co przeszedł Widzew w ostatnich latach można pomyśleć, że styl gry to ostatni z naszych problemów, zwłaszcza jak drużyna wygrywa. Ale stadion pełen kibiców i historia zobowiązują. Dwa lata temu Widzew awansował do I ligi w koszmarnym stylu. Są drużyny, które zachowują więcej godności spadając. To był sukces, który do dziś smakuje jak porażka. Dlatego styl jest tak ważny i w poszczególnych meczach i na przestrzenni całego sezonu. I tu znów ocena trenera wypada pozytywnie. Widzew gra ofensywnie, widać, że piłkarze starają się grać kombinacyjnie, unikają długich podań. Wiele akcji rozpoczynanych jest już pod bramką Wrąbla, widać, że pewne schematy są ćwiczone i to co dzieje się potem na boisku nie jest dziełem przypadku. W efekcie Widzew od samego początku rundy gra ładnie, strzela dużo goli i potrafi stwarzać wiele sytuacji bramkowych. W grze było też oczywiście wiele mankamentów, ale taka bramka Michalskiego w meczu z GKS Katowice, duża część spotkania z Wisłą Kraków czy pierwsza połowa, finalnie niezbyt udanego wyjazdowego meczu z Sandencją pokazują w jaką stronę zmierza drużyna i oraz jaką pracę wykonuje z nią trener. 

Osobny temat to charakter i nieustępliwość. Prawie jedna trzecia wszystkich punktów Widzewa została zdobyta z przegranych pozycji, tzn. w meczach, w których Widzew przegrywał. Cierpliwe i często żmudne, ale przede wszystkim skuteczne odrabianie strat stało się takim samym znakiem firmowym tej drużyny jak strzelanie efektownych goli. Ze względu na powtarzalność, tego również nie można uznać za przypadek a raczej za efekt pracy całego zespołu i trenera. 

Słabe strony – po pół roku pracy widać je przede wszystkim poprzez postawę drużyny na boisku. Do czego można mieć zastrzeżenia? Jeżeli chodzi o konkretne mecze trudno wytykać Niedźwiedziowi coś poważnego choć do głowy przychodzi mecz z Wisłą, gdzie opóźnianie zmian chyba pozbawiło Widzew szansy na wygraną. Nie wiemy jaki byłby wynik meczu, gdyby Letniowski i Tomczyk pojawili się na boisku 10 minut wcześniej, ale słabnącego z minuty na minutę Widzewa nie dostrzegł w tym meczy chyba tylko jego własny trener. Jeżeli chodzi o całokształt, najwięcej niepokoju wzbudzają regularnie powtarzające się momenty, a czasami nawet długie okresy ewidentnej utraty koncentracji. Widzew na przestrzeni 5 meczów (od Jastrzębia po Miedź) potrafił praktycznie przespać pierwsze 30 minut. Na postawę obrony w gorszych momentach, w dużej mierze miała wpływ jakość zmienników, ale nasi obrońcy potrafili grać z „głowami w chmurach”. Aż cztery mecze pod koniec rundy były kończone w dziesięciu, po zupełnie niepotrzebnych kartkach (np. za faul na środku boiska). Drużyna potrafiła rozegrać koncertowe 45 minut w meczu z Sandencją tylko po to, żeby kompletnie posypać się w drugiej połowie przy nadal dosyć nieporadnym przeciwniku. Sam Janusz Niedźwiedź otrzymał 3 żółte kartki w 3 meczach z rzędu. Takich przypadków jest sporo. Trener Widzewa pracuje w klubie od pół roku więc trudno winić go za wszystkie tego typu mankamenty, ale koncentracja i związana z nią umiejętność kontrolowania dłuższych fragmentów meczów, jest zdecydowanie głównym obszarem do zaadresowania podczas przerwy zimowej.

W skali od 1 do 10 trenerowi za rundę jesienna należy się 8, może nawet 9. Janusz Niedźwiedź zrobił z przeciętniaka kandydata do bezpośredniego awansu. Spowodował, że Widzew gra widowiskowo, strzela bramki, wygrywa. Piłkarze walczą na boisku, cieszą się grą i sprawiają radość tysiącom wiernych fanów.  Za Janusza Niedźwiedzia trzeba trzymać kciuki. Najpierw za awans, a jeżeli do niego dojdzie to za to co będzie działo się potem. W polskich piłkarskich realiach to co dobre ma zwyczaj trwać krótko. Dobra runda, czasem dobry sezon i koniec. Oby w przypadku obecnego trenera Widzewa było inaczej, bo współpraca Niedźwiedzia z Widzewem stoi na dobrych fundamentach i ma potencjał na coś więcej niż tylko dobra runda albo sezon.


Komentarze