Trzy tygodnie przed rundą wiosenną.



Według naszego prezesa oraz trenera praca w Widzewie wre. I tak zapewne jest, ale ile z efektów tej pracy zobaczyli do tej pory kibice. Czy na trzy tygodnie przed meczem z Arką mamy powody do optymizmu?

Nowy sponsor strategiczny. To miło, że na koszulkach Widzewa przez większość sezonu znajdowało się hasło „Zawsze w 12”. To cenny gest w stosunku do kibiców, którzy związani są ze swoim klubem jak żadni inni w tym kraju. Ale doskonale wiemy, że każdy najchętniej ogląda na koszulce logo sponsora, który jest zazwyczaj jednym z największych kontrybutorów do klubowego budżetu. Im większy i bardziej rozpoznawalny sponsor, tym łatwiej jest sobie wyobrazić pokaźne środki płynące do kasy klubu. Środki, które ostatecznie pomagają stworzyć lepsze warunki do rozwoju, z zakupem atrakcyjnych piłkarzy na czele. Nie wiemy na ile opiewa kontrakt z Dimedical ale biorąc pod uwagę ogromną medialność klubu i długą listę różnej maści sponsorów wspierających, należy założyć, że zarząd klubu dobił dobrego targu. Oby współpraca układała się korzystnie dla obu stron. Logo Dimedical pojawiło się już na koszulkach, choć co nietypowe jest na nich mało widoczne! Delikatny biały napis Dimedical nie dość, że nie wyróżnia się zbytnio na koszulkach to jest jeszcze zdominowany przez logo innych sponsorów. Sytuacja nietypowa, ale zostawmy ten problem w rękach naszego sponsora.


Sparingi. Poznanie prawdziwej formy po wynikach a nawet grze w sparingach jest notorycznie trudne. W przypadku tegorocznych sparingów Widzewa jest to naprawdę niełatwe, bo gramy z drużynami kompletnie spoza obrębu naszej ligi, mocno mieszamy w składach a czasem rozgrywamy dwa mecze z rzędu. Porażka z Siarką Tarnobrzeg nie oznacza, że musimy się bać, że nagle spadliśmy dwa poziomy niżej. Remis w Berlinie z Union nie oznacza, że moglibyśmy się utrzymać w Bundeslidze. Ciężko wysnuwać jakieś wnioski z momentami dobrej gry z IV ligową Wieczystą Kraków a dwie bramki Pawłowskiego w meczu z Piasecznem nie oznaczają, że nasz nowy nabytek sprawdzi się w lidze. Można tak wymieniać w nieskończoność. Sztab szkoleniowy na pewni widzi w tych meczach dużo więcej niż kibice, a nam pozostaje tylko cierpliwie śledzić wyniki i jak czas na to pozwala oglądać całkiem dobre transmisje z tych meczów. Najważniejsze jest to, żeby piłkarze grali, unikali kontuzji i byli gotowi na mecz a Arką. Jedyne złe wiadomości do tej pory to rzekoma kolejna kontuzja Julka Letniowskiego, oby nie było to nic poważnego…


Transfery. Po rudzie jesiennej było widać, że największy problem był w obronie (która totalnie sypie się w momencie wypadnięcia ze składu Tanżyny, Stępińskiego lub Nowaka) oraz pomocy (brak alternatywy dla Hanouska oraz dziury wśród pomocników ofensywnych). Póki co nie mamy też wyraźnego lidera wśród napastników, choć w ataku kilka opcji jest a ze strzelaniem goli, aż takiego problemu Widzew na jesień nie miał. Główny problem to obrona i w mniejszym stopniu pomoc. I trzeba przyznać, że obie kwestie zostały zaadresowane.


Kristoffer Norman Hansen (27 l. Norwegia) oraz Martin Kreuzriegler (28 l. Austria) – z jednej strony dwóch zupełnie różnych piłkarzy, ale z punktu widzenia kibiców Widzewa, na dziś bardzo podobne transfery. Obaj piłkarze reprezentowali ostatnio barwy tego samego Norweskiego klubu Sandefjord. Wspomniany klub ale też cała liga Norweska są w Polsce dosyć anonimowe, nieczęsto też na naszych boiskach widujemy Norwegów i Austriaków. Ciekawe jak klub wpadł na ten trop? Obaj piłkarze znajdują się w dojrzałym, ale nadal dalekim od emerytury wieku. To oznacza, że prawdopodobnie każdy z nich z nich będzie miał za zadanie od razu wzmocnić zespół a w przypadku udanej rundy być wzmocnieniem na dłuższe lata, być może nawet w ekstraklasie. Hansen to ofensywny pomocnik, podobno potrafiący grać również w ataku. Patrząc na statystyki potrafi strzelać gole i asystować. Kreuzriegler to środkowy obrońca. Jeżeli jest lepszy od Dejewskiego lub Grudniewskiego to mamy wzmocnienie. Ciężko obiektywnie ocenić wartość obu piłkarzy tak po przebiegu dotychczasowej kariery jak i po kilku dotychczasowych towarzyskich meczach Widzewa. Wszystko zweryfikuje kilkanaście spotkań zbliżającej się rundy rewanżowej. Obaj piłkarze będą mieli mało czasu na udowodnienie swojej przydatności dla drużyny ale na pewno będą mieli okazje. Obaj to doświadczeni, ale nadal relatywnie młodzi gracze z ciekawym dorobkiem dotychczasowej kariery. Pozostaje trzymać kciuki za efekty naszego skandynawskiego scautingu i czekać cierpliwie na ligę!


Bartek Pawłowski (29 l.) – bardzo ciekawy transfer. Wielu kibiców pamięta Bartka ze spędzonej w Widzewie wiosny 2013. Mimo gry w ekstraklasie to był zły okres w historii klubu. Widzew po ponad dekadzie mniejszych i większych upadków nadal tkwił w marazmie a dla wszystkich było już jasne, że ówczesny właściciel (nadal strach wspominać jego imię) najpewniej doprowadzi klub do jakiś kłopotów. W tamtym czasie nawet krótka seria meczów bez porażki, czy lepszy pojedyńczy wynik jawiły się jako światełka w tunelu. Takim światełkiem był też przez krótki okres Bartek Pawłowski. Bartek był zawodnikiem jedynie wypożyczonym z Jagielloni, ale przez ponad pół roku wypożyczenia grał dla Widzewa naprawdę rewelacyjnie i miło było zapomnieć choć na chwilę o wszystkich kłopotach, widząc taki talent w koszulce naszego klubu. Gra w barwach Widzewa była na tyle dobra, że na rundę jesienną piłkarz został wypożyczony do Hiszpańskiej Malagi. Żal kibiców był ogromny, ale nie był to żal do piłkarza a raczej żal na pogłębiający się już wtedy upadek klubu, który o takim piłkarzu na stałe mógł tylko pomarzyć. Pobyt Bartka za granicą szybko się skończył, piłkarz wrócił do Polski i przez następne 9 lat grał m.in. w Lechii, Zagłębiu Lubin i Śląsku Wrocław, skąd przyszedł teraz do Widzewa. Bartek może nie zrobił kariery na miarę oczekiwań sprzed prawie dekady, ale to bardzo dobry piłkarz, który gra na poziomie ekstraklasy. Po Bartku widać też, że traktuje Widzew inaczej niż każdy inny klub. Może te wszystkie hasła „Bartek witamy w domu” są trochę przesadzone, ale wszyscy czujemy, że dołączył do nas zawodnik, choć trochę związany emocjonalnie z klubem. Przed Bartkiem teraz duże wyzwanie: podołać oczekiwaniom! Piłkarz jest w klubie witany jak gwiazda. W klubowym sklepie pojawiły się koszulki meczowe Kappy z jego nazwiskiem, we wszystkich kolorach i rozmiarach, mimo że inne koszulki są już wyprzedane od miesięcy! Jest oczekiwanie jest i presja, Bartek ma na pewno predyspozycje, aby sobie z nią poradzić i spełnić pokładane w nim nadzieje.


Komentarze