Tydzień przed rundą wiosenną.
W najbliższy piątek (25.02), meczem z Arką Gdynia Widzew rozpoczyna wyjątkowo ciekawą i arcyważną rundę wiosenną. Walczymy o awans – to oficjalne! Zarząd klubu nadal słusznie podkreśla, że najważniejszy jest stabilny i przemyślany rozwój klubu a kolejny sezon w 1 lidze nie będzie tragedią, ale jednocześnie potwierdza: mamy szansę na awans i chcemy z niej skorzystać. Jest to o tyle ważne, że po kiepskiej końcówce jesieni, wśród niektórych kibiców pojawiły się obawy, że może Widzew „nie chce awansować”. Takie stwierdzenie brzmi nieprawdopodobnie, ale patrząc na to co potrafi dziać się w naszych ligach, nie było ono kompletnie wyssane z palca. Na szczęście nie musimy się martwić, słowa a co najważniejsze działania zarządu nie pozostawiają wątpliwości – Widzew walczy o awans!
Patrząc na układ tabeli i liczbę pozostałych spotkań, każdy jeden mecz będzie ważny. Po meczu z Koroną wydawało się, że odpłyniemy wszystkim rywalom. Tak się nie stało, Widzew jest wprawdzie w komfortowej sytuacji, ale jak początek wiosny będzie wyglądał jak końcówka jesieni, to jeszcze w marcu miejsca 1-2 zaczną się od nas oddalać a Widzewowi pozostanie walka o baraże. Baraże nadal dają szansę na awans, ale niestety z pewnym elementem loterii. Wysiłek całego sezonu może zostać pogrzebany przez kilka kontuzji, słabszą dyspozycję dnia czy np. mecz życia rozegrany przez bramkarza drużyny przeciwnej. Jak Widzew chce awansować to baraży trzeba za wszelką cenę uniknąć i celować jedynie w bezpośredni awans z miejsc 1-2.
Początek zabawy już w najbliższy piątek. Przy odrobinie szczęścia Widzew może po pierwszym meczu zbliżyć się do Miedzi na 2 pkt i uciec strefie barażowe na 7 pkt. Przy odrobinie pecha Miedź ucieknie nam na aż 8 pkt a baraże zbliżą się na zaledwie 1 pkt. Przy walce o awans i tłoku w czubie tabeli sytuacja może zmienia się jak w kalejdoskopie i każdy mecz będzie się liczył. Nie wiemy, gdzie Widzew skończy sezon, ale emocje są praktycznie gwarantowane.
Co dzieje się w klubie przed samym wznowieniem rozgrywek? Dużo. Piłkarze wprawdzie spokojnie trenują w Turcji, ale praca w klubie wre. Największa zmiana i pewne zaskoczenie to pożegnanie z Łukaszem Stupką, dyrektorem sportowym zatrudnionym zaledwie w czerwcu. Dyrektor sportowy to jedna z kluczowych postaci w klubie, która jak nazwa wskazuje odpowiada za najważniejszy aspekt działania klubu – właśnie sportowy. Do obowiązków dyrektora sportowego należy m.in. polityka transferowa klubu, rozwój bazy treningowej, opieka nad wszystkimi rocznikami zawodników, negocjowanie kontraktów z piłkarzami, bliska współpraca z bezpośrednim sztabem szkoleniowym, ale też zarządem. Tego typu dymisja, na krótko przez rozpoczęciem rundy w sytuacji, gdy poprzednia runda była udana może wydawać się zaskakująca. Trzeba jednak przyznać, że prezes Widzewa Mateusz Dróżdż, który potrafi wypowiadać się w zaskakująco bezpośredni i szczery sposób całkiem przejrzyście wyjaśnił powody dymisji. Według Prezesa to on musiał on w pełni angażować się w negocjacje transferowe oraz rozmowy na temat przedłużania kontraktów. Co ciekawsze prezes zaznaczył, że zrobił to, bo nie czuł, że klub w pełni wykorzystuje swoją pozycję negocjacyjną co w praktyce oznacza przepłacanie za transfery i kontrakty lub w ogóle utratę możliwości pewnych transferów. Całość została nakreślona dyplomatycznie, ale przekaz był jasny: dyrektor sportowy kiepsko wywiązywał się ze swoich obowiązków i zaczynał powtarzać błędy wielu poprzedników.
Prezes Widzewa w znaczący sposób podkreśla też, żeby pamiętać, że „To jest Widzew” i że my powinniśmy mieć silną pozycję negocjacyjną, w domyśle lepszą niż większość klubów. I to bardzo słuszne podejście, którego w klubie brakowało od wieków. Wszyscy jesteśmy dumni z Widzewa, wiemy o historii sukcesach itp. Żyjemy też w pewnej bańce, przychodząc na jedyny w Polsce stadion, który na każdym meczu pęka w szwach a zabawia trwa na wszystkich trybunach. Ale w kluczowym momentach jak np. negocjacje z piłkarzami uznajemy zbyt łatwo, że komuś trzeba zapłacić krocie, żeby u nas grał albo, że ktoś jest w ogóle poza naszym zasięgiem. Wiadomo, że za darmo nikt do nas nigdy nie przyjdzie, ale gra w Widzewie to nobilitacja i wielka przygoda i to trzeba bezwzględnie wykorzystywać.
Spójrzmy na najbliższego przeciwnika Widzewa – Arkę Gdynia. Jest to dosyć reprezentatywny przykład, całkiem uznany klub z dużego atrakcyjnego miasta z aktywną grupą jeżdżącą na wyjazdy. Kibice Arki pewnie szczelnie zapełnią w piątek sektor gości. Tyle tylko, że będzie to efekt wielkiego pospolitego ruszenia. Na Widzew przyjedzie kto żyw, z Gdyni, okolic, z wszystkich zaprzyjaźnionych klubów i klubików, wszystko po wielkiej akcji prowadzonej tak na twitterze jak i gdyńskich murach, kto żyw ten na Widzew, w Łodzi trzeba się pokazać! Kibice Arki przyjadą i zobaczą na własne oczy jak wygląda pełen stadion. W Gdyni piłkarze grają na ładnym, ale notorycznie pustym obiekcie, który nigdy nie zapełnia się nawet w jednej trzeciej. I tak wygląda sytuacja dosłownie wszędzie. Nawet w ekstraklasie stadiony wypełniają się tylko czasem i na największe klasyki. Kibice są wtedy tym faktem tak podekscytowani, że nie da się potem meczu oglądać zza dymu rac. Pełen stadion i równa atmosfera są na każdym meczu tylko na Widzewie. Jesteśmy inni, jesteśmy lepsi, lubimy w to wierzyć i się tym chwalić. Zarząd klubu też musi w to wierzyć i umieć to wykorzystać. A patrząc chociażby na transfery z ostatnich 5 czy 15 lat często nie było tego widać.
Swoją drogą Mateusz Dróżdż to ciekawa postać. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie osoby bardzo spokojnej, może nawet trochę nieśmiałej. Widać jednak, że jest bardzo zdecydowany i konsekwentny, ma cel i do niego dąży. Nie jest raczej osobą, której chciałoby się wejść bez powodu na odcisk. Widać też, że zależy mu na Widzewie. Zobaczymy jak dalej to się wszystko będzie toczyć, ale na razie jego praca robi wrażenie. Oby tak dalej.
Klub cały czas działa na wielu innych polach: rozwój akademii, ankieta wśród kibiców, planowane zmiany w sklepie stacjonarnym i internetowym, planowana zmiana strony internetowej, próba profesjonalnego ogarnięcia analityki itp. Dobrze, że w klubie się dzieje i tak trzymać. Nas wszystkich najbardziej w tej chwili interesuje jednak efekt pracy Janusza Niedźwiedzia i naszych piłkarzy. W piątek gramy ważny mecz z drużyną, z rąk której zaznaliśmy pierwszej porażki w tym sezonie. Trzy punkty muszą zostać w Łodzi!
Komentarze
Prześlij komentarz