Miedź Legnica – Widzew 1:0 Widzew nie zaskoczył i przegrał.
Widzew grał z Miedzią o wszystko, bo zwycięstwo w tym meczu dawało bezpośredni awans do Ekstraklasy. Gospodarze grali tylko o podtrzymanie dobrego humoru, bo awans mieli już od dłuższego czasu w kieszeni a niedzielny mecz był głównie okazją do fety. Tym niemniej mecz wyglądał tak jak wszyscy się spodziewali, Miedź nie odpuściła a goście pokazali niewiele i zgodnie z oczekiwaniami przegrali. Najciekawsze w tym meczu było to, że mimo wszystko Widzew miał autentyczną szansę go wygrać!
W 79 minucie przy stanie 0:0 sędzia podyktował karnego dla RTS po faulu na Dominiku Kunie. Wystarczyło strzelić karnego i skutecznie bronić się przez kilkanaście minut by przywitać Ekstraklasę Do Piłki podszedł Letniowski. strzelił mocno, ale blisko środka bramki, bramkach Miedzi strzał obronił. Po niestrzelonych karnych zawsze jest dużo gdybania. A gdyby strzelił inaczej, a gdyby strzelał kto inny itp. Ale za tego karnego można niestety winić bezpośrednio trenera Niedźwiedzia. Czy do tego typu piłki powinien podejść zawodnik, który od października głównie się leczy, który znajdował się na boisku od zaledwie kilkunastu minut a w ostatnich meczach zaliczył kilka krótkich epizodów? Gdyby Julek karnego strzelił, nikt by nie zadawał takich pytań. Ale nie strzelił, więc decyzja, żeby to on wykonywał karnego a nie np. Marek Hanousek wygląda amatorsko i obciąża sztab szkoleniowy.
Dwie minuty później Miedź strzelił gola na 1:0 po błyskawicznym kontrataku. Niewykorzystane okazje się mszczą, widzieliśmy to chociażby w derbach. W piłce wszystko jest możliwe i RTS nadał miał ponad 10 min na odwrócenie losów tego meczu, ale drużyna nie miała żadnego pomysłu na strzelenie gola tak samo jak przez pierwsze 80 min. Widzew od początku meczu grał z nieporadnością, do której zdążył nas przyzwyczaić podczas rundy rewanżowej. Nasi zawodnicy mieli problemy z zawiązywaniem składnych akcji, łatwo tracili piłkę na połowie przeciwnika, na boisku było sporo niedokładności. Bartek Pawłowski holował piłkę przy nodze mając nadzieję na to, że w jakiś sposób minie kolejnych zawodników Miedzi. Pierwsza połowa była słabsza w wykonaniu naszych zawodników a na samym początku mogliśmy od razu stracić bramkę. Potem gra się ustabilizowała i zaczęło trochę wiać nudą. W drugiej połowie Widzew grał jednak lepiej. Kilkoma ładnymi podaniami popisał się Lipski dzięki czemu udało nam się kilka razy przedrzeć w okolice pola karnego przeciwnika. Ale nadal patrząc na grę Widzewa trudno było o optymizm, aż do momentu podyktowania rzutu karnego. Chwilę potem wszystko niestety wróciło do normy.
Tak więc wynik tego sezony rozstrzygnie się dla nas dopiero podczas ostatniej kolejki regularnego sezonu a może nawet w barażach. Biorąc pod uwagę formę na wiosnę, obraz gry, ilość porażek i postawę na własnym boisku, aż trudno uwierzyć, że przed ostatnią kolejką Widzew ma nadal szansę na bezpośredni awans i wszystko w swoich rękach. Ale w tej chwili, z tym Widzewem trudno coś przewidzieć. Z Podbeskidziem porażka 0:2 jest tak samo prawdopodobna co zwycięstwo 2:0. Może trzeba liczyć na Arkę, która w momencie, gdy tylko wyprzedziła Widzew w tabeli zaczęła natychmiast gubić punkty? Z grupy drużyn, które będą grały w barażach lub mają na nie szansę pewnie nie wszystkie palą się do ekstraklasy. Ale trudno uwierzyć, że z tej ligi chce awansować tylko Miedź i Widzew, więc do awansu będzie raczej potrzebne zwycięstwo z Podbeskidziem albo dwa zwycięstwa w barażach.
Widzew gra słabo i trzeba to powiedzieć uczciwie, jest w stanie przegrać z każdym. My w chwili obecnej nie wiemy nawet jak wygląda nasza pierwsza 11 i kto gra na jakiej pozycji. Jakim systemem, jeżeli jakimkolwiek będziemy grać ostatni mecz regularnego sezonu? Nie wiemy też kto jest liderem tej drużyny. Bartek Pawłowski raz ratuje nam punkty raz zapomina, że nie jest jedyny na boisku. Julek Letniowski powoli wraca do gry, wiemy jakie ma umiejętności, ale po niektórych zagraniach w meczu z Miedzią widać było, że potrzebuje jeszcze czasu. Marek Hanousek gra najrówniej, ale traciliśmy już bramki po jego błędach, w kluczowym momencie nie podszedł do karnego. Dominik Kun pracuje za dwóch, ale ostatnio mało z tego wynika. Zniknął gdzieś ostatnio Terpiłowski. Kreuzriegler traci miejsce w składzie w kluczowym momencie sezonu. O Bartku Guzdku i paru innych lepiej na razie nie wspominać.
Ale z drugiej strony tabela nie kłamie. Po 33 meczach jest od nas lepsza tylko Miedź. Jedyne co mogą zrobić w tej sytuacji kibice to szczelnie wypełnić stadion w najbliższą niedzielę, dać z siebie wszystko i liczyć na to, że będzie jednak happy end. Dobrze też, żeby wszyscy dali radę trzymać nerwy na wodzy. Bo na przekleństwa, żale i pretensje będzie jeszcze w razie czego czas, a w niedzielę chłopaki potrzebują 100% wsparcia. Niestety na paru poprzednich meczach (np. na Odrze) niektórym delikatniejszym kibicom puszczały nerwy, piłkarze byli wyzywani z nazwiska po pierwszym lepszym nieudanym zagraniu i to w sytuacji gdy Widzew nadał był w grze. Na Podbeskidziu tak być nie może, jak ktoś ma słabe nerwy niech zostanie w domu a na stadionie TYLKO WIDZEW!
Komentarze
Prześlij komentarz