22.09.23 Korona - Widzew 1:1 I już po efekcie nowej miotły.

Wygrana 2:0 z Cracovią była najwyższym ligowym zwycięstwem Widzewa w 2023. Po drużynie widać było tzw. efekt „nowej miotły”. Piłkarzom trochę bardziej się chciało a gra choć daleka od ideału napawała optymizmem. W piątkowy wieczór w Kielcach po efekcie „nowej miotły” nie było już śladu. Z wyjątkiem Mato Milosa na prawej obronie, nie było też żadnego śladu po tym, że Widzew ma nowego trenera. Ten mecz równie dobrze mógł odbyć się w kwietniu lub maju.

Widzew stracił gola już w 2 minucie meczu, po akcji rodem ze szkolnego podwórka. Zawodnik Korony znajdując się kilka metrów od bramki dostał miękkie dośrodkowanie, a że nikt go nie krył (!!!) to po prostu przystawił nogę do piłki i skierował ją do bramki. Kto bronił po tej stronie boiska i był odpowiedzialny za krycie? Mato Milos. Po takich bramkach, kibiców zalewa krew. 

W golach straconych na samym początku meczu czai się jednak ziarno nadziei. Łatwo jest sobie wytłumaczyć, że mamy jeszcze cały mecz i mnóstwo czasu na odwrócenie wyniku. Po niecałym kwadransie było jednak jasne, że o zwycięstwie w tym meczu można zapomnieć. Widzew był zupełnie nieporadny i nie był w stanie przejąć kontroli nad grą. Korona regularnie kontratakowała i stwarzała większe zagrożenie. W Widzewie niewiele działało, choć kilka minut po stracie gola powinno być 1:1. Niestety wychodzący na idealną pozycję Sanchez bał się samodzielnie wykańczać sytuację, podał do dobrze ustawionego Pawłowskiego, podanie nie było najlepsze. Pawłowski dał radę opanować piłkę ale tylko po to, żeby przekładać ją sobie tak długo, aż wybił mu ją obrońca Korony. Lepszej akcji w tym spotkaniu Widzew już nie miał.

Bartek w tym meczu dopasował się do niskiego poziomu drużyny, co zdarza mu się bardzo rzadko. Po jednej z niepotrzebnych strat Bartka, Korona była bliska podwyższenia wyniku. Marek Hanousek, w którymś momencie przewrócił się zaplątany we własne nogi. Milos i Nunes przez większość czasu biegali zagubieni. Kuna i Tkacza jakby nie było na boisku. 

Pod koniec pierwszej połowy uratował nas bardzo „miękki” rzut karny, którego pewnie wykorzystał Pawłowski. Drugie 45 minut spotkania się odbyło, ale trudno coś o nim powiedzieć. W 60 minucie na boisku pojawił się Sebastian Kerk. Niemiec nie wywarł takiego wpływu na grę jak przed tygodniem. Cały czas widać u niego braki kondycyjne i potrzebę rozgrywania jak największej liczby spotkań w celu powrotu do formy meczowej.

Przed i po meczu, zarówno trener Myśliwiec jak i niektórzy piłkarze komplementowali Koronę, podkreślając jak ciężki jest to rywal, jakie wysokie warunki postawił i że tabela nie odzwierciedla możliwości tej drużyny. Owszem, Korona nie rozwinęła przed naszymi napastnikami czerwonego dywanu przed bramką i nie zamierzała oddać meczu bez walki. Ale nie pokazała niczego wyjątkowego. W ich grze brakowało zdecydowania, polotu oraz przede wszystkim planu. To nie był Śląsk Wrocław, który miał na nas konkretny pomysł i go zrealizował. W piątkowy wieczór słaby Widzew zremisował z drugą słabą drużyną a wynik był jak najbardziej sprawiedliwy. Opowieści o mocnej Koronie można włożyć między bajki.

W jakiej sytuacji piątkowy mecz stawia Widzew? W tabeli nasza sytuacja nie wygląda źle, przynajmniej tak długo jak zakładamy, że naszym celem jest miejsce wyższe niż 12. Ale o możliwościach tej drużyny wiemy tyle ile przed meczem z Puszczą Niepołomice. Wiemy, że nie będziemy walczyć o puchary, zakładamy, że w lidze powinny być trzy drużyny gorsze od nas, ale reszta to już szklana kula. Niestety po powiewie optymizmu w zeszłym tygodniu w Kielcach zeszliśmy na ziemię. 

Daniela Myśliwca czeka naprawdę trudne zadanie. Objął drużynę, w której stwierdzono, że jest potrzeba świeżej krwi, nowego startu. Ale przejmowany przez niego Widzew ani nie znajdował się w strefie spadkowej ani nie grał gorzej niż w meczu z Koroną. Jeżeli praca Myśliwca ma zostać oceniona pozytywnie to Widzew musi zacząć grać lepiej w ramach jakiegoś w miarę powtarzalnego schematu. Widzew musi też wygrać jeszcze przynajmniej 11-12 meczów w tym sezonie. W przeciwnym razie, w najlepszym wypadku skończymy tam, gdzie byliśmy ostatnio i pojawią się pytania „to po co była ta zmiana”. A to nadal nie jest najgorszy dla nas scenariusz zdarzeń. Jak dokładnie trener chce dokonać pozytywnej zmiany w naszej grze z Milosem, Ciganiksem, słabą młodzieżą i połową składu gotową „zniknąć” z boiska w dowolnym momencie? Trzymajmy kciuki za Daniela Myśliwca, tylko tyle możemy zrobić.

Po takim meczu pojawia się pytanie, czy były jakieś pozytywy? Tak były. Żyro i Ibiza znów zagrali bardzo przyzwoicie. Nie popełniali rażących błędów i nie siali takiego zamętu w naszej obronie jak np. Milos. Bartek Pawłowski mimo słabszego meczu, pewnie wykorzystał karnego. To ważne, bo od zeszłorocznego meczu ze Śląskiem unikał wykonywania jedenastek. Kerk zaliczył kolejne 30 min. na boisku. Remis to zawsze punkt, który w tym wypadku trzeba szanować. Tyle pozytywów.

We wtorek ciekawy test w PP z Concordią Elbląg a potem wyjazd do Gliwic. W momencie następnego domowego meczu ze Stalą Mielec, nowy trener spędzi już miesiąc z drużyną. Kibice będą chcieli zobaczyć jakieś efekty tej pracy. Obiecywany pressing to byłby dobry początek. 

Komentarze