Myśliwiec i Wichniarek czyli dwaj smutni Panowie...



Kibice Widzewa nie oczekiwali zbyt wiele po zapowiedzianym kilka dni wcześniej wywiadzie z trenerem Danielem Myśliwcem oraz dyrektorem sportowym Tomaszem Wichniarkiem. 

Tego typu rozmowa to bez wątpienia ukłon w stronę sympatyków klubu, niewielu z nas liczyło jednak, że usłyszy coś ciekawego. Klub zazwyczaj wykorzystuje takie okazje do wzmocnienia określonego przekazu a dla samych rozmówców jest to okazja do pewnego marketingu, wytłumaczenia swoich działań i pokazania siebie w pozytywnym świetle. Spragniony wiedzy o klubie kibic posłucha, ale poprzeczka oczekiwań ustawiona jest bardzo nisko. 

I w tym kontekście panowie Myśliwiec i Wichniarek dokonali nie lada wyczynu. Dali radę przenieść tę poprzeczkę jeszcze niżej.

Podczas ponad godzinnej rozmowy kibice Widzewa oglądali dwóch znudzonych panów, którym nie chciało się zbytnio udawać, że obaj woleliby być gdzie indziej. Poważne miny, brak uśmiechu, monotonny głos, pauzy, ociąganie się w udzielaniu odpowiedzi. Zero pasji i zaangażowania.  

A jako wisienka na tym przykrym torcie, bijący po oczach brak jakiejkolwiek chemii między trenerem pierwszej drużyny i dyrektorem sportowym, momentami wyglądający jak wzajemna niechęć. Fakt, że obaj musieli siedzieć razem obok siebie ewidentnie nie pomagał im w tym, że w ogóle musieli udzielić tego wywiadu. 

Brak konkretów dostaliśmy już właściwie w gratisie. Trener Myśliwiec omijał bezpośrednich odpowiedzi na pytania, odpływając w typowe dla siebie monotonne rozważania rodem z konferencji przedmeczowych. Dyrektor Wichniarek w odpowiedzi na pytania o to jakie formacje wymagają wzmocnienia odpowiadał, że „wszystkie”. I tak przeleciała nam godzinka. Ogólniki i mało ciekawe rozważania dwóch pozbawionych życia i energii panów, którzy źle znoszą swoje wzajemne towarzystwo.

Jeżeli wywiad oddał to co dzieje się w klubie to mamy problem. Klubowa telewizja pokazała nam dwie kluczowe osoby w Widzewie , z największym wpływem na kształt i kierunek naszego pierwszego zespołu. Jeżeli trener i dyrektor sportowy tak przykładają się do codziennych obowiązków i współpracy jak przyłożyli się do tego wywiadu, to wiemy już skąd biorą się takie kwiatki jak mecze ze Śląskiem, Pogonią, Górnikiem, Puszczą, oba spotkania z Koroną czy wiele innych.  

Wywiad mógł i miejmy nadzieję, że był tzw. wypadkiem przy pracy. Gorsze dni się zdarzają, nikt nie jest doskonały. W takim przypadku zawiodła jednak, sprawność marketingowa realizatorów tego programu. Bo jeżeli Panowie są zaangażowani, mają warsztat i pracują razem dla dobra klubu to nie za bardzo to pokazali. W taki czy inny sposób materiał nie postawił w dobrym świetle nikogo. A kibice naprawdę nie muszą oglądać takich występów. Wystarczająco dużo widzieliśmy już w tej rundzie na boisku.



Komentarze